Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… a nie, to nie ta bajka.
Kosmos, ostateczna granica… nie, to też nie to.
Hmm, może po prostu: “Witamy w Warpstar!“
Wydawnictwo Hengal w czerwcu 2021 wydało po polsku system Grega Saundersa Warpstar! i, na wszystkie galaktyki kosmosu, jak dobrze, że to zrobili! Ale muszę się przyznać, że przemierzając pierwsze strony kręciłem nosem i to bardzo. Bo tak – niby w Polsce mamy renesans RPG (cóż za cudowne określenie, serio!), niby co i rusz dostajemy nowinkę, nową jakość, pięknie odnowioną klasykę w kolejnej edycji, ze zmodernizowanymi zasadami; albo zupełnie nowy świat z zupełnie nową, odkrywczą mechaniką, albo rewelacyjny rpg-eksperyment w stylu Strzyg… słowem – jest faktycznie renesans – gra się, stare wydaje się po nowemu, tworzy się zupełnie nowe, eksperymentuje się z formą! A tu nagle…
“Witamy w Warpstar! Celem tej gry jest odwzorowanie staroszkolnego, brytyjskiego stylu grania w gry fabularne…”
Co? Ale po co? Komu to potrzebne? I zaczyna się u mnie rodzić kosmiczny dylemat, bo w Zakątku Fantastyki chwalili, bo tu i ówdzie słyszałem, że świetne, a ja czytam oldschoola, w dodatku opisu świata tu tyle, co kot napłakał – że jest sobie kosmos, niezliczona liczba zaludnionych galaktyk, że oprócz ludzi są też rozmaici kosmici, że jest jakaś siła rządząca, że tą siłą steruje jakiś jeden mega-mózg, że są kartele, że są rebelianci, że jest taki jeden narkotyk, co to go wszyscy chcą ćpać, że jest pewien rodzaj energii, dzięki której niektórzy mogą robić niesamowite rzeczy – stop! Ejże – ale to już było! W naprawdę niewielu słowach dostajemy opis z którego wynika, że twórca wziął Star Wars, Star Trek, Diune, Jazona z Gwiezdnego Patrolu, Kosmos 1999, czwartą część Obcego i napisał prostą jak drut, klasyczną mechanikę. Czyli:
– postać składa się z wytrzymałości (2k6 + 12), szczęścia (1k6 + 7), profesji, talentu, garści umiejętności, a poza tym to może wyglądać jak chce – albo jak zwykły człowiek, albo jak pokryta pierzem ośmiornica, albo choćby i słoniogłowy pająk z ogonem pawia;
– prościutkie testy zwane tu akcjami (1k20 + poziom umiejętności ≥ 20 oznacza sukces), okraszone modyfikatorami zwanymi tu karami i premiami;
– walka oparta na powyższych testach;
– spora ilość tabel do losowania, bo jak to w oldschoolu – tabele i losowość być muszą.
I to wszystko… weźcie to sobie MG i Gracze i grajcie. Jak chcecie, w stylu jakim chcecie, w przygody jakie chcecie, w galaktykach, na planetach, w czarnych dziurach jakie sobie zamarzycie – kosmos jest przecież wszechwielki – róbta, co chceta – mechanikę macie, prostą, łatwą, przyjemną i nieprzeszkadzającą. Łeeee tam, pomyślałem, też mi super system, to się twórca wysilił… Tak średnio, bym powiedział.
A potem zaczął się rozdział “Statki kosmiczne i pojazdy” i gdy przeczytałem zdanie “statek kosmiczny jest członkiem drużyny” zostałem kupiony, wciągnięty, wessany w czarną dziurę! Dostajesz od twórcy kilka propozycji statków (te cudowne nazwy! – SZARŻOWNIK; FELLOŃSKA JASTRZĄĆMA; NOCNE SKRZYDŁO!), ale możesz stworzyć całkowicie autorski własny pojazd – Gracze mogą wymyślić go wspólnie, wspólnie narysować jego projekt, mapę. Ba! “Każdy porządny statek musi mieć imię”! Och, na wszystkie galaktyki! Siedzisz z innymi Graczami z drużyny i wymyślasz imię dla waszego statku! Rozkminiacie jakie pojazdy w nim umieścić, jaką broń, jakie atrakcje! Cóż za rewelacyjna zabawa! Wtedy to właśnie przejrzałem na oczy i dostrzegłem rewelacyjność tego systemu – oczywiście, że dostajesz tu mix wszystkich fantastyczno-przygodowych opowieści. Oczywiście, że nie potrzebne jest szczegółowe opisywanie świata – kosmos jest przecież nieogarnialnie wielki. Może cię czekać w nim niezliczona ilość najróżniejszego rodzaju zdarzeń, spotkań, incydentów, przygód! Ogólny zarys świata gry więc wystarczy. I czemu nie wziąć wszystkich fajnych rzeczy z innych kosmicznych opowieści – magii, mnogości broni, pojazdów, form i kształtów istot, gigantycznej liczby planet-światów, karteli, gangów i mafii (Hello Jabba!), czemu nie posypać tego jakimś wyjątkowym, pożądanym przez wszystkich narkotykiem? Czemu nie, skoro można. Bo po co się ograniczać do jednej galaktyki, skoro można zwiedzić wszystkie? Po co siedzieć na pokładzie jednego statku, by badać obce cywilizacje, skoro można w jednej drużynie mieć i odkrywcę, i badacza, i naukowca, ale także bandytę, przemytnika, czarodzieja, wojownika…
Potem dostajemy rozdziały o tzw. glifach, czyli czarach po prostu – więcej szczegółów o siłach rządzących kosmosem, następnie rodzaj bestiariusza, ale to już jest nie tak ważne, przez to już płyniesz jak wytrawny pływak, jak ryba w wodzie, bo rozdział o statkach kosmicznych już rzucił na ciebie glif, tzn. urok, Warpstar! wchłonął cię, urzekł i już nie masz dylematu, jest tylko kosmos i twoja żądza zwiedzenia go, zdobycia. Już lecisz jak na haju TAKTU (narkotyku z gry). I już wiesz, że nabuzowany kosmicznym prochem będziesz pilotował zajebistą fellońską jastrząćmę o imieniu “Gruba Leia”, a potem wylądujesz na pustynno-morskiej fioletowo-żółtej planecie (a co!) i, uzbrojony w rozgrzany do czerwoności blaster i platynową szablę, zrobisz zadymę w unoszącej się w chmurach karczmie pełnej istot o tak dziwnych kształtach, jak tylko w stanie jest wyobrazić sobie twój zajebisty Mistrz Gry!
Dzisiaj w odległej galaktyce przekroczysz ostateczną granicę! Witaj w Warpstar!
29 sierpnia 2021 roku, planeta Ziemia, Układ Słoneczny, galaktyka Mleczna Droga
Max Werner