Cień Władcy Demonów

W tej krótkiej recenzji i opinii na temat systemu, chciałbym wyrazić swoje pierwsze wrażenia i odczucia po przymiarkach do prowadzenia. Może komuś pomogą moje spostrzeżenia i podejdzie nieco bliżej do tego ciekawego systemu.

Co mnie przyciągnęło do Cienia Władcy Demonów?

Pierwsze, co mnie urzekło w informacjach o systemie to to, że nie ma tam zdobywania punktów doświadczenia, a postacie podnoszą sobie poziom po każdej rozegranej przygodzie. Wydało mi się to idealnym rozwiązaniem dla mnie i znajomych, gdy mamy mało czasu na długie jednosystemowe kampanie i mozolne budowanie potęgi postaci. Dodatkowo przewidywanych poziomów postaci jest tylko dziesięć, co w pewien sposób nakłada ramy na prowadzenie gry. Wydaje się to być ryzykownym zabiegiem autora, ale osobiście bardzo mi się podoba. Od początku czujemy, jaką drogę przebędzie nasza postać, choć zupełnie nie musimy być pewni, jakie kolejne ścieżki w swoim rozwoju wybierze.

Drugą ciekawą cechą gry jest to, że początkowo postacie są pozbawione specjalnych talentów czy umiejętności (zdobywają je na wyższych poziomach). Opierają się tylko na rasie i wylosowanym zawodzie, który, szeroko rozumiany, daje obraz tego, co postać naturalnie potrafi lub do jakich czynności może mieć mechaniczne ułatwienia, o których później. Pozostawia to sporo miejsca do intuicyjnej interpretacji i dopasowania do własnego stylu gry, co wprost nawiązuje do idei OSR-ów promujących inwencję i pomysłowość graczy w pokonywaniu wyzwań. Mnie się to podejście bardzo podoba i, szczerze, nie spodziewałem się go w takim systemie.

Interesujący jest też rdzeń mechaniki, oparty na podstawowym rzucie k20, jednak zmodyfikowanym o ujemne lub dodatnie k6. Jeśli posiadamy jakieś ułatwienia lub utrudnienia (boon i bane), to bierzemy tyle kostek sześciennych i rzucamy, a jeden najwyższy wynik dodajemy lub odejmujemy od naszej podstawowej k20. Kostki ułatwienia i utrudnienia znoszą się nawzajem. Rzut zwykle jest wykonywany jako obrona na jedną z cech postaci lub na podstawowy stopień trudności, który wynosi standardowo 10.

Tytułowy Cień jest także interesującą rzeczą. Nie jest on zdefiniowany ostatecznie, zamiast tego podręcznik oferuje tabelkę k20, w której można wylosować, czym objawia się w naszej odsłonie świata tytułowy Cień Władcy Demonów. Każda opcja jest krótko opisana i daje ciekawy start wydarzeń do osadzenia w świecie. Bardzo mi się spodobała taka opcja świata, która daje zalążki oryginalnych pomysłów już na tym etapie tworzenia świata gry.

Dlaczego jeszcze warto zagrać w Cień Władcy Demonów?

System posiada dość oryginalny i, może z pozoru, dziwny dobór ras przewidzianych dla postaci. Są wśród nich, oprócz ludzi, krasnoludy, orki, gobliny, podmieńce (magiczne kukły udające innych) i nakręcani ludzie (clockworks). Karkołomne wydaje się z początku stworzenie sensownej drużyny z takich opcji. Jednak na pozór dziwaczna drużyna bohaterów może dać nam ciekawe kombinacje i umiejscowienie ich w naszym w świecie. To z kolei otwiera worek nietypowych pomysłów na sesje. Sądzę, że to celowy zabieg twórcy i warto spróbować.

Od strony mistrza gry – cenne jest dla mnie szybkie rozpisywanie bohaterów niezależnych czy przeciwników. Tutaj mamy tylko cztery podstawowe współczynniki: Siłę, Zręczność, Inteligencję i Wolę. Do tego cztery pomocnicze, które wynikają z poprzednich. Percepcja, Obrona, Zdrowie i Zdrowienie. Szybkie scharakteryzowanie BN-a wymaga tylko wypisania tych wartości i do tego jednego lub kilku dodatkowych talentów czy zdolności. Na pewno ułatwia to tworzenie ich w locie i umieszczanie na małych karteczkach tylko z kilkoma cyframi i notką.

Jakie mam wątpliwości co do Cienia władcy demonów?

Nie jestem przekonany do elementów nowożytnych i steampunkowych w przedstawionym świecie. Podręcznik sugeruje poziom technologiczny, gdzie broń palna jest rzadka, ale dostępna, w wielkich miastach pojawiają się sterowce i silniki parowe. Jednak sam nie wiem, jak będzie się to zgrywać w grze sugerującej nadejście końca świata i nastawionej na sesje grozy. Oczywiście można sobie ten świat formować pod swoje preferencje, jednak w podręczniku brakuje nieco więcej sugestii i porad jak te elementy ze sobą sensownie łączyć.

Z podobnego powodu mam też obawy, czy nie będzie zbyt dużej pokusy, by potraktować wiele elementów świata z przymrużeniem oka, a wtedy już dość daleko odejdziemy od konwencji grozy, którą system się reklamuje. Czuję, że wiele gryzących się elementów świata zostało celowo w nim umieszczonych, by łamać schematy i zmuszać do kreatywnego podejścia, ale nie wiem, na ile ten potencjał zostanie wykorzystany, a na ile będzie przeszkodą w dłuższym graniu.

Słowo na koniec

Cień Władcy Demonów wydaje mi się być pomostem między topowymi systemami a staroszkolnym graniem. Widzę w nim wiele zalet, które mogą docenić gracze. Na pewno jest potrzebny w swojej niszy i może pozostanie u niektórych na dłużej niż jedną kampanię.

Jakub „Tao” Gryca